sobota, 17 lipca 2010
Powrót do jamy
Wróciłam do mojego miasta. Właściwie miałam już dość pomorskich cwaniaczków wciskających marne gatunkowo ryby za wyśrubowane ceny... No i aura da wytchnienie, już tu padało kilka razy. Teraz myślę sobie o syberyjskich wyznawcach Chrystusa-Wissariona (czytam rewelacyjną książkę Jędrusia M. na ten temat), mają w sobie szaleństwo i podłość pomieszane z jakąś wielkością i uczciwością... Ale chyba przedwczesne te moje sądy, nieprzyzwoicie apodyktyczne. Pojadę tam za rok. Wygląda na to, że określenie "jeszcze studentka" przestanie być aktualne jesienią.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz