PS. Przeczytałam Testament Seweryna Potockiego z Potoka z 1659 r. Sama właściwie nie wiem po co.
sobota, 18 grudnia 2010
Pochodzenie
Czy pochodzenie jest ważne? Może tylko wychowanie? Jestem z jakiegoś domu, to mnie determinuje? Może tylko ogranicza, krzywdzi jakoś? Takie myśli mnie nachodzą... Mój starszy brat jest z tego samego domu przecież, a ma zupełnie inne życie. Tzn. jesteśmy podobni w pewnej jedynie perspektywie, żyjemy jednak zupełnie inaczej, prawie w każdym aspekcie.
Etykiety:
dom,
pochodzenie,
Seweryn Potocki,
życie
piątek, 10 grudnia 2010
doktoratu nie będzie
Tak postanowiłam. Artysta malarz nie musi być nawet magistrem... Nie wiem, co mnie podkusiło z tym studium doktoranckim. Pewnie to mizerne stypendium. Mam szkic rozprawy, ale się ostatecznie wycofuję. Nie potrzebuję tego. Hamuje mi nie tylko rozwój artystyczny (coraz gorzej kładę kolory), ale nie pozwala żyć. Taki manifest. Koniec i kropka. Podpisu nie zmieniam, taki wdzięczny.
czwartek, 2 grudnia 2010
czy przetrwam?
sama nie wiem, maluję w mokrych rękawiczkach, reumatyzm i drętwienie palców... ale mam wenę jak nigdy, entuzjazm nawet. Pogody nienawidzę, ale oddaliłam ją od siebie. Pracowni nie ogrzewam prawie wcale, a pracuję po 4-5 godzin dziennie. Potem gorąca wanna i głośna muzyka w mojej śląskiej klitce. Podobno Sting ma być w Warszzawie na zamkniętej imprezie radiowej. Uruchomiłam znajomości, ale to będzie bardzo trudne.
czwartek, 4 listopada 2010
Listopad jeszcze gorszy
Ponurość i ponuractwo, tzw. ołowiany pułap chmur, mam dość. Nie mogę wyjechać w plener, maluję nieczęsto. Właściwie przestałam zupełnie. No i Chopin się kończy. Dni jakieś, trzeba mieć nadzieję, trzeba.
piątek, 15 października 2010
Chopin kontra melancholia
Ogarnęła mnie melancholia z powodu jesienno-zimowych
klimatów w końcówce kalendarzowego lata. Dlatego nie
pisałam, czekałam na ciepłe tchnienia. Tych ostatnich
natura poskąpiła jednak konsekwentnie. Mój chłopak,
na szczęście, starał się mnie wspierać, robił to momentami
bardzo skutecznie. Dlatego wracam na bloga i żyję.
Słucham Chopina codziennie, przesłuchania w całości są
transmitowane na żywo w TVP Kultura.
Podobają mi się komentarze i wszystkie publiczne
wypowiedzi Andrzeja Jasińskiego (przewodniczącego jury konkursu). To muzyk i filozof zawzięty. Napisał właśnie arcyciekawą przedmowę do filozoficznie arcyciekawej
książki:
Etykiety:
Andrzej Jasiński,
Anna Brożek,
Chopin,
Jacek Jadacki,
klimat
niedziela, 22 sierpnia 2010
sobota, 21 sierpnia 2010
sobota, 17 lipca 2010
Powrót do jamy
Wróciłam do mojego miasta. Właściwie miałam już dość pomorskich cwaniaczków wciskających marne gatunkowo ryby za wyśrubowane ceny... No i aura da wytchnienie, już tu padało kilka razy. Teraz myślę sobie o syberyjskich wyznawcach Chrystusa-Wissariona (czytam rewelacyjną książkę Jędrusia M. na ten temat), mają w sobie szaleństwo i podłość pomieszane z jakąś wielkością i uczciwością... Ale chyba przedwczesne te moje sądy, nieprzyzwoicie apodyktyczne. Pojadę tam za rok. Wygląda na to, że określenie "jeszcze studentka" przestanie być aktualne jesienią.
poniedziałek, 12 lipca 2010
Miałam przygodę ... intelektualną
w realu i dlatego nie pisałam. A teraz siedzę w Sopocie na molo, upał kochany od rana, a wieczorem upał przesadny. Kwintesencja elokwencji, albo jakoś tak. Czyli pisanie wynika raczej ze stanu otępieńczego, a niepisanie jest rezultatem zewnętrznej interakcji intelektu. Potwierdza to moje podejrzenia, że filozoficznie piszą przeważnie głąby.
poniedziałek, 21 czerwca 2010
rozsadza mnie energia
to raczej nieczęsta sytuacja, chcę coś zrobić, może nie zaraz naprawić świat, ale chociażby nakarmić wygłodzonego, zapchlonego kota, mieszkającego w piwnicy mojej oficyny; zna mnie już dwa lata, a ciągle jest nieufny...
niedziela, 13 czerwca 2010
wtorek, 25 maja 2010
egzystencjalne marginalia
Postanowiłam nie pisać nic o powodzi. I o zbliżającej się sesji, może ostatniej w moim życiu, też nie. Zresztą w szkołach artystycznych sesje bywają dziwne, nie da się tego przekazać szerszemu gremium, nie warto... W ten sposób nie napiszę tu nic ważnego. Nie napiszę też o czymś nieważnym, tym bardziej nie warto... Może tylko o Gryficach warto, ze względu na ciekawe spotkanie kilka dni temu. Nie mam zamiaru się tu jednak zupełnie obnażać, nawet topless nie bardzo lubię.
wtorek, 18 maja 2010
Świdnica
Jutro jadę do Świdnicy, tam posłuchamy z Kaliną trochę dobrego jazzu (mam nadzieję!). Chyba rok temu też Kaliną tam byłyśmy... No a potem zobaczymy.
piątek, 14 maja 2010
deszczowy Wrocław
Siedzę już trzeci dzień u koleżanki i trochę malujemy. Ona jest profesjonalistką, ja co najwyżej odróżniam pędzel od grafionu... Jest fajnie, chociaż za oknem czarno, leje...
czwartek, 13 maja 2010
czwartek, 6 maja 2010
robótki ręczne
Sterowanie ręczne, oburącz do ust, poręczenie, zrękowiny, zarękawki - z tego może być dobry tekst, oczywiście bez sensu, czyli postmodernistyczny. Ewentualnie sens demoniczny, ale tu chyba przesadziłam.
Etykiety:
oburącz,
poręczenie,
relaks,
zarękawki,
zrękowiny
wtorek, 4 maja 2010
Czytanie a kultywowanie pustki
Wydaje się, pozornie, że czytanie napełnia nas słowami, likwiduje w umyśle pustkę, czyli ostatecznie nas zniewala, likwidując niezbędną do twórczości przestrzeń wolności (zob. moje starsze, głównie zeszłoroczne, wpisy). A może nie tylko pozornie. Uczony, który wie i rozumie wszystko, jest nietwórczy: nie stawia pytań, niczemu się nie dziwi, wszystko ma "ułożone". Świetnie wyszkolony student też zwykle nie jest zdolny do samodzielnej twórczości, działa odtwórczo w ramach narzuconego i doskonale zassanego systemu wiedzy itd. itd. Czyli teza z pierwszego zdania jest mocna.
****
Jednak osłabiające tę tezę słowo "pozornie" też jest adekwatne. Czytanie to spotkanie z autorem tekstu, a może bardziej czytelnika ze swym alter ego.
****
Chyba. Muszę to przemyśleć. Myślenie jednak też jest szkodliwe w powyższym sensie. Pozornie... Cholera. Zapętliłam się? Czy zapętlenie jest szkodliwe? Semiotycznie ... tak. Chyba.
Etykiety:
czytanie,
postać,
pustać,
pustka. erupcja
Przeczytałam
Dokończyłam Instalację Idziego i krótko podzielę się opinią: bardzo dobra książka, polecam. Szkoda, że Jerzy Sosnowski nie pisze książek więcej i częściej (nie liczę fajnych felietonów w znanym miesięczniku). Polecam Czekanie cudu oraz bloga Jerzego Sosnowskiego. To kulturalny intelektualista jest, bardzo sexy!
Etykiety:
Czekanie cudu,
Instalacja Idziego,
Jerzy Sosnowski
poniedziałek, 26 kwietnia 2010
Instalacja Idziego
Czytam dzieło pod takim właśnie tytułem: Instalacja Idziego. Ten sam autor napisał kilka innych fajnych książek o podobnych tytułach, np. świetne powieści Apokryf Agłai, Tak, to Ten i z eseistyki rzecz rewelacyjną: Czekanie cudu. Czekam na inne cuda w rodzaju Dziennik Danuty lub Zapiski Zachariasza. Żeby nie było wątpliwości: książki Jerzego Sosnowskiego czytam z przyjemnością, czego nie mogę powiedzieć o dziełach wielu innych pisarzy. O pisarkach innym razem.
czwartek, 22 kwietnia 2010
kształt i forma
Opisujemy idee jako mające kształt i formę. Posługujemy się przy tym językiem, czyli słowami. Ale słowa same w sobie mają swoje brzmienie, swój kształt, choćby były całkowicie oderwane od kontekstu kulturowego, a nawet od danego języka (cechy te ma np. niezrozumiałe słowo z nieznanego, niezidentyfikowanego w żaden sposób języka, lub wręcz wymyślone słowo z faktycznie nieistniejącego języka). W ten sposób język aktywnie zniekształca rzeczywistość, zamiast się do tej rzeczywistości jednak odnosić... Chyba że język tworzy rzeczywistość. Natomiast o rzeczywistości pozajęzykowej, cokolwiek to znaczy, lepiej nie wspominać.
No i refleksja szersza: język tworzy nas i naszą kulturę. Jeśli jednak brzydzimy się fałszem i nie chcemy działać destruktywnie, to lepiej się nie odzywać.
środa, 21 kwietnia 2010
Lubię takie okładki
sobota, 3 kwietnia 2010
Wielkanoc
To wielka sprawa jest. Czuję, mam właściwie pewność, że zostałam wybrana. To uczucie przede wszystkim estetyczne. Kładę tu nacisk na słowo pewność.
No i u-czucie też, ale nie od-czucie. Celowo pogrubiam.
czwartek, 1 kwietnia 2010
nicnierobienie
W Wielki Piątek nicnierobienie ma swój sens choćby dlatego, że radiomaryjna, pseudotradycyjna Polska akceptuje "święto trzepania dywanów". To święto, całkowicie nieznane w kulturze Zachodu, jest naszym oryginalnym wkładem. Z drugiej strony, paradoksalnie, powinniśmy w tym dniu intensywnie pracować nad sobą, żeby pokazać konkretny sens kluczowych wydarzeń na Golgocie. I bądź tu mądra...
niedziela, 7 marca 2010
niedziela, 14 lutego 2010
czy sztuka szuka, czy nie
Tak zapewne myślała sobie Wenus w otoczeniu luster wtedy, gdy malowali ją prerafaelici. I ja tak kiedyś pytałam kogoś niczym Łucja Prus. Wrócę jeszcze do tego
niedziela, 24 stycznia 2010
piękne dłonie
Samochód działa mi bez zastrzeżeń, chociaż swoje lata już ma, a przecież nocuje na świeżym powietrzu... Codziennie odpalam więc bez kłopotów i jadę trochę zamyślona, niepotrzebnie zajmując myśli beznadziejnymi aktualiami. Dopiero parkowanie w przykrawężnikowych hałdach śniegowych skamielin sprowadza mnie do pozytywnej pustki, a może pustaci... W jednym z kościołów ewangelickich w moim mieście odbędzie się dzisiaj rewelacyjny koncert. Mam nadzieję, że mistrz organów - przybyły wszak z cieplejszej części Europy - uchroni swoje piękne dłonie przed skostnieniem, zgrabieniem, czy jakoś tak...
Subskrybuj:
Posty (Atom)